czwartek, 31 grudnia 2009

Martwa Wisła

W 1840 roku, w wyniku zatoru na Wiśle Leniwce – jednym z trzech ramion przyujściowego odcinka Wisły, jej wody znalazły nowe ujście do Zatoki Gdańskiej. W latach 1890–1895 w okolicach Świbna wykonano przekop Wisły i wybudowano system śluz, których zadaniem było zapobieganie zalewaniu Żuław. Powstało wtedy nowe ujście Leniwki. Nazwę Martwa Wisła (kaszub. Wislónô Sztremlëzna, niem. Tote Weichsel) przybrał odcinek Leniwki od Przegaliny do ujścia przy Westerplatte w Gdańsku.
Dzięki specyficznemu usytuowaniu Martwa Wisła to woda żyzna i bogata. Jest także niezwykle zróżnicowana pod względem biologicznym. Stanowi dziś bez wątpienia jedno z największych naturalnych tarlisk sandacza w Polsce, a nie są to jedyne ryby, które znajdują w tych wodach znakomite warunki rozwoju.
A jednak, z wędkarskiego punktu widzenia, Martwa Wisła nie spełniała oczekiwań. Choć zezwalano na amatorski połów ryb, to przez lata wędkarz był tam intruzem. Dla kolejnych gospodarzy tej wody jego interesy były nieistotne. Liczyła się tylko gospodarka rybacka, która w ostatnich kilku dziesięcioleciach nosiła znamiona rabunkowej. Praktycznie od lat 50. każdy kolejny użytkownik tej wody – zarówno ostatni dzierżawca, Spółdzielnia Rybacka „Troć”, jak i nieistniejąca już dzisiaj Spółdzielnia „Wyzwolenie” – starał się realizować plany odłowów, nie bacząc na interes wody, a nawet wbrew tym interesom. Martwa Wisła ulegała degradacji, wędkarze z roku na rok odnotowywali słabsze połowy. Martwa Wisła nie miała szczęścia także w ostatnich latach. W roku 2004, w wyniku przeprowadzonego konkursu, jedynym gospodarzem Martwej Wisły została Spółdzielnia „Troć”. Nowemu gospodarzowi, który ochoczo przystąpił do odłowów, nie udało się jednak wywiązać z umów dotyczących m.in. zarybień i w roku 2007 Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej cofnął Spółdzielni „Troć” pozwolenie na użytkowanie Martwej Wisły. To bez wątpienia punkt zwrotny w historii tego łowiska. Okręg PZW w Gdańsku stał się z dniem 1 lutego 2008 r., na mocy umowy zawartej z RZGW w Gdańsku, prawnym użytkownikiem obwodu rybackiego Martwa Wisła.
Martwa Wisła wraz z kanałami Śledziowym i Piaskowym to łowisko o powierzchni ok. 460 ha. Przed działaczami gdańskiego okręgu stanął problem związany z opracowaniem listy najpilniejszych spraw do załatwienia. Była długa – walka z kłusownictwem, czystość nad brzegami, infrastruktura, zarybiania i wiele jeszcze innych. Dlatego tak istotny stał się wybór odpowiednich gospodarzy, którzy na powierzonych im odcinkach gwarantowaliby realizację podjętych planów. Większą część Martwej Wisły oraz Kanał Piaskowy wzięło pod swoje skrzydła Koło PZWnr 1 „Śródmieście” (największe, bo liczące ponad 1800 członków koło na terenie okręgu). Pozostałą częścią Martwej Wisły opiekuje się Koło PZW nr 131 KMP w Gdańsku, natomiast Kanałem Śledziowym – Koło PZW nr 128 „Portal”.
Dzisiaj liczne kontrole Społecznej Straży budzą ogromne zdziwienie, jednak wprowadzają ład i dyscyplinę. Wspomnijmy zatem o tych, którzy w tę pracę wkładają ogromne serce. Za „front” walki z kłusownictwem odpowiada komendant Okręgowej Straży Rybackiej Jan Malecki. Dobrze działają także w kołach – np. w „Śródmieściu” jest 12 aktywnych strażników, komendantem jest kol. Edmund Kierzkowski. Efekt ich pracy w minionym roku? Trzy kilometry sieci stawnych, ok. 1,5 kilometra sznurów węgorzowych, pupy, żaki…
Szansą dla Martwej Wisły jest fakt, że łowisko to znajduje się w regionie o dużej presji turystycznej i może stanowić świetną propozycję dla urlopowiczów szukających wędkarskich wrażeń. Z jednej strony dostosowano składki okresowe do pobytu wczasowiczów, z drugiej zaś już w pierwszym roku na zarybienia wydano ponad 120 tysięcy złotych. Przede wszystkim łowisko zarybiono narybkiem sandacza i szczupaka, a także suma i węgorza, z ryb karpiowatych natomiast jazia, bolenia, lina, karasia pospolitego. W najbliższej perspektywie zaplanowano wybudowanie kilkudziesięciu pomostów, ułatwiających wędkowanie, w tym także specjalne pomosty dla niepełnosprawnych.
Martwa Wisła przypomina swoim charakterem raczej płytkie jezioro niż rzekę. Stanowi o tym nietypowe jak na rzekę ukształtowanie dna, na którym znajduje się wiele równych, ciągnących się nawet kilkaset metrów blatów przechodzących w 2–3-metrowe wypłycenia, z drugiej strony opadające w część nurtową na głębokość nawet do 16 metrów. Dno pokryte jest piaskiem lub niewielką warstwą mułu, w wielu miejscach jest zarośnięte gęstym kobiercem podwodnej roślinności. Linia brzegowa silnie porośnięta jest trzciną, i choć utrudnia to swobodne wędkowanie, to jednak funkcjonuje wiele dostępnych stanowisk. Bardzo popularne jest wędkowanie z łódek.
Dominujące gatunki ryb to przede wszystkim: sandacz, leszcz, krąp, płoć, szczupak, lin, okoń, wzdręga, karaś, karp, węgorz i sum. Zdarzają się także bolenie, certy, miętusy, a także pstrągi tęczowe oraz trocie. Jest więc tutaj, jak mówią miejscowi, „wszystka ryba”. Nie ma też wędkarskiej techniki i metody, którą nie dałoby się skutecznie wędkować na Martwej Wiśle.

INFORMACJE
Prawo do wędkowania w wodach Martwej Wisły mają członkowie PZW po wniesieniu stosownej opłaty okręgowej

czwartek, 5 listopada 2009

Anonimowy pisze...
DROGI KOLEGO TO CO DZIEJE SIE Z ZALEWEM KO-SKIM WOŁA O POMSTĘ DO NIEBA ŁOWIĘ NA TEJ PIEKNEJ ODZIE PONAD 40 LAT I TAKIE CHORDY RYBAKÓW WIDZDZĘ DRUGI RAZ PIERWSZY W LATACH 80 -TYCH KIEDY PGR-RYB ZBYWAŁO ZALEW NA RZECZ PZW I WYCIĄGALI CO SIĘ DAŁO I TERAZ KIEDY "SALAR" ODŁAWIA RYBE NA MĄCZKĘ NIKT TEGO NIE KONTROLUJE ILE ODŁAWIA ILE ZARYBIA A W DODATKU KILKU PANÓW BEZ MÓZGÓW ALE Z KASĄ WYMYŚLIŁO SOBIE ABY ZALEW UDOSTĘPNIĆ SILNIKOM BEZ OGRANICZEŃ.NASTAŁ CZAS IDIOTÓW GRODZĄCYCH LAS PAZERNYCH URZĘDASÓW BEZ WYOBRAZNI

sobota, 3 października 2009

Wędkarski Kołobrzeg

Pierwszy wiosenny miesiąc mamy już za sobą. Przypomnieliśmy sobie już wszystkie wędkarskie sztuczki. Pogoda, jak to pogoda - zmienna jest. Udało mi się zmoknąć, zmarznąć, być zasypany śniegiem, grzęznąć w błocie, ale też wygrzewać spragnione ciepła ciało w pierwszych promieniach wiosennego słońca.
Poczułem już zapach wiosny! Były też pierwsze emocje związane z podbieraniem ryb złowionych w ulubionych rzekach i jeziorach wolnych od lodu. Teraz czekam na pierwsze majowe, ciepłe dni. Dlaczego? Ponieważ zamierzam udać się na wędkarską wyprawę do Kołobrzegu!
Miałem ogromne szczęście przebywać tam w marcu i postanowiłem tu powrócić w pełni przygotowany – zaopatrzony w odpowiedni sprzęt, wiedzę o miejscach połowu, panujących tu zwyczajach i zasadach wędkarskich. Postaram też zmierzyć się z własnymi słabościami, które, niestety, występują po wejściu na jednostki pływające, a tylko te umożliwiają połowy dorszy. Dam radę! Chyba…

Zezwolenia i łowisko
Zaczniemy od zezwoleń na połowy wędkarskie. Postanowiłem szukać ich w Kapitanacie Portu i tu moje pierwsze zdziwienie. Tam ich nie kupimy. Pozwolenia można kupić w Okręgowym Inspektoracie Ochrony Rybołówstwa Morskiego mieszczącym się przy ulicy Węgorzowej 6c. Ile należy przygotować pieniążków na takie zezwolenie? Szczerze mówiąc – niewiele! Było to kolejne zaskoczenie, ale bardzo miłe. Zezwolenie na miesiąc kosztuje 16 zł. Uprawnienie do połowów na cały sezon kosztuje 49 zł, a zezwolenie ulgowe na ten sam okres – 31 zł. Do przyjęcia – prawda?
Posiadając już zezwolenie, warto zdobyć kilka informacji o miejscu połowu. Dziś opiszę tylko okolice portu głównego w Kołobrzegu. Sam port usytuowany jest w ujściu rzeki Parsęty. Ma dwa falochrony: wschodni długości 308 m i zachodni długości 205 m (obecnie w przebudowie). Szerokość wejścia do portu na wysokości zachodniego falochronu wynosi 47 m i zwęża się do 24 m. Jedną z ważniejszych informacji jest długość nadbrzeża. Wynosi ona 4918 m. Jest gdzie wędkować! Powierzchnia portu to aż 240 ha, co pozwala Kołobrzegowi chwalić się szóstym miejscem pod względem wielkości morskich portów handlowych w kraju.
Głębokość kanału portowego wynosi średnio około 6 metrów. Można by stwierdzić – duży zbiornik o dość dużej głębokości. Zdecydowanie miejsca do wędkowania wystarczy dla każdego.
Miejscowe tajemnice
Podczas marcowego pobytu w Kołobrzegu przyglądałem się wędkującym. Stwierdzam, że najbardziej oblegane było nadbrzeże portowe, zarówno to od strony latarni morskiej, jak i to od strony zachodniej – miejsca stacjonowania jednostek Marynarki Wojennej. Widziałem też kilku wędkujących w samej Parsęcie oraz nad Kanałem Drzewnym w okolicach Portu Jachtowego. Widziałem natomiast tylko jednego wędkarza łowiącego z plaży.
Z mojego miniśledztwa wynikało, że wędkują głównie miejscowi, a metodą numer jeden jest lekki zestaw niby--gruntowy. Bo jak nazwać metodę, gdzie na zestawie gruntowym z bocznym trokiem znajdują się dwa haczyki z naturalną przynętą, a na końcu zestawu jest 10–15-gramowy ciężarek. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że wędkowanie polega na wyrzucie zestawu wzdłuż umocnień portowych i ściąganie go bezpośrednio po osiągnięciu dna. Każdy z wędkarzy miał w tym ściąganiu zestawów swoją tajemnicę, od której podobno zależał sukces. Jedni, tak jak w metodach spinningowych, robili to jednostajnie, szybko, inni w sposób rytmiczny. Zauważyłem tylko jednego wędkarza ze zwykłą gruntówką, bez sprężyny czy koszyczka. Jedną wspólną cechą był u wszystkich boczny trok. Tego właśnie będę w maju próbował. Wędkarzy, którzy wędkowali ze spławikiem, nie widziałem.
Od zawsze łowienie w morzu kojarzyło mi się z ciężkim sprzętem, grubymi żyłkami lub plecionkami jak sznur do bielizny. Nic bardziej mylnego! Dziwiłem się, gdyż czasem moje jeziorowe gruntówki były bardziej toporne niż sprzęt spotkany u kołobrzeskich wędkarzy. W przewadze były lekkie pickery. Dwóch wędkarzy miało odległościówki, a inni korzystali ze zwykłych wędek teleskopowych – uniwersalnych. Długość około 3–4 m. Kołowrotki stosunkowo niewielkie. Klasa 2000–3000.
Bardzo podobała mi się mobilność spotkanych wędkarzy. Spowodowana była pływami, które zmieniają miejsca brań ryb. Dla mnie było to niezauważalne, ale miejscowi wędkarze mają to już we krwi.
Będąc w Kołobrzegu, przyglądałem się jednostkom spływającym z morza z połowów wędkarskich. Dorsze były. Jednostki miały pełną obsadę. Wędkowaniu sprzyjały warunki atmosferyczne. Morze jak stół, temperatura w granicach 4 stopni, tylko mgły ograniczały widoczność. Wędkarze narzekali natomiast na wzrost cen na kutrach.
Teraz trochę informacji o alternatywnych miejscach połowu. Zawsze chciałem spróbować wędkowania z plaży. Niestety, tak jak już pisałem, spotkałem tam tylko jednego wędkarza. Kołobrzeg podobno jest życzliwy, jeżeli chodzi
o ten sposób wędkowania. Ułatwieniem jest też to, że z mola można zobaczyć, jak kształtuje się dno, gdzie leży która rewa. Warto się do tego przyłożyć. Efekty będą wymierne.
Miejscowe ceny
Niestety, Kołobrzeg jest miastem bardzo drogim! Miejscowi przedsiębiorcy nastawiają się na obsługę naszych zachodnich sąsiadów i chyba zapomnieli, ile zwykły, szary człowiek w naszym kraju zarabia! Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, gdy za zwykłą porcję ryby z pieczywem, tuż przy morzu, przyszło mi zapłacić ponad 50 zł! Kawa kosztowała mnie więcej niż dwie na wrocławskim Rynku! Nie inaczej ma się sprawa z noclegami. Pomijam fakt, że nawet teraz, poza sezonem, hotele są w pełni obłożone, a ich ceny zdecydowanie europejskie. Polecam więc prywatne kwatery i pensjonaty oraz te wszystkie bazy, których adresy można zdobyć od miejscowych wędkarzy. A jeżeli chodzi o wyżywienie, to warto przejść kilkaset metrów od promenady i zjeść superświeżą rybę wędzoną lub smażoną za jedną trzecią ceny z promenady.
Dlaczego warto przyjechać tu na ryby? Uważam, że Kołobrzeg ma swój wyjątkowy klimat. Nie bez znaczenia jest też to, że w „moich” jeziorach czy „mojej” Odrze złowienie śledzia, flądry czy innej typowo morskiej ryby jest niemożliwe, a takie przygody pamięta się do końca życia.

sobota, 5 września 2009

Z własnego doświadczenia

W poszukiwaniu sandaczy

Całe lato aż do jesieni przebywam na Mazurach Południowych w okolicy Szczytna. Na tym przepięknym, przeważnie zalesionym, terenie znajduje się kilkadziesiąt urokliwych jezior, głównie typu linowo-szczupakowego. Kilka większych i głębszych jezior zaliczanych jest do typu sielawowego bądź leszczowego.

W bieżącym roku postanowiłem poszukać, przetestować i opisać na blogu typowe jeziora sandaczowe, gdzie naprawdę sandacz jest rybą dominującą. Jeziora te leżą również na terenach leśnych i są rzadziej eksploatowane przez rybaków zawodowych. Jednym z nich jest Jezioro Niskie.
To malownicze, sandaczowe jezioro położone jest wśród rozległych lasów około 10 km na południowy wschód od Olsztynka. Dane morfometryczne: powierzchnia – 39,5 ha, głębokość maksymalna – 18,7 m, głębokość średnia – 5,8 m, długość maksymalna – 1225 m, szerokość maksymalna – 500 m, długość linii brzegowej – 3050 m (dorzecze Marózka – Łyna, gmina Olsztynek).

Kształt jeziora wydłużony z północnego zachodu na południowy wschód, rozszerza się w kierunku południowym. Z północnego krańca wypływa mała rzeczka, która po kilkuset metrach biegu uchodzi do jeziora Staw koło Kołatek (jezioro to jest również typu sandaczowego). Natomiast z południowego krańca wpada strumyk, odprowadzając wodę z Jeziora Wysokiego (25,2 ha). Obrzeża jeziora są pagórkowate, na przemian wysokie i płaskie. Otoczenie akwenu stanowią przeważnie lasy, odcinki brzegów południowych miejscami zajmują pola uprawne i łąki. Brzegi zbiornika porośnięte są pasem oczeretów, przeważnie pałką i trzciną. Ławica przybrzeżna w akwenie północno-zachodnim jest szeroka, dość wolno opadająca, a dno płytkie. Zaś od strony południowo--wschodniej krótka i dość stroma. Ławica na całej przestrzeni jeziora jest piaszczysta, miejscami mulista. Podobnie dno jest częściowo piaszczyste, miejscami zamulone. Jezioro Niskie leży między Jeziorem Wysokim a jeziorem Staw, z którym łączy się niewielkim ciekiem odprowadzającym wody do pobliskiego Jeziora Plusznego (903,3 ha, typu sielawowego). Na północnych brzegach Jeziora Niskiego (nieco oddalona od brzegu) leży wieś Świerkocin z ośrodkami wypoczynkowymi, gdzie można przenocować i wypożyczyć łodzie.

Dominującym gatunkiem jeziora jest sandacz. Dalsze gatunki bytujące w zbiorniku to: leszcz, lin, płoć, wzdręga, krąp, okoń, węgorz, ukleja i dość licznie szczupak. Ten ostatni drapieżnik w jeziorach typu sandaczowego nie jest mile widziany przez rybaków, bowiem żeruje często na narybku i młodzieży sandacza.
Sportowy połów ryb w jeziorze jest dozwolony z brzegu, z łodzi i z lodu. Zabronione są jedynie połowy w nocy. Miejscowi wędkarze łowią głównie ryby spokojnego żeru na wędki spławikowe, stosując przynęty zwierzęce i roślinne, drapieżniki łowią rzadziej, głównie na żywe rybki. Tymczasem najskuteczniejsza metoda na sandacza to spinning przy zastosowaniu kogutów. Przynęty tej miejscowi wędkarze nie znają. Tą metodą, stosowaną powszechnie na zbiornikach zaporowych na południu kraju, uzyskuje się najlepsze wyniki również na opisywanym akwenie, spinningując schodkowo, opukując kogutami piaszczyste dno. Skuteczne są także przynęty miękkie.

WARTO WIEDZIEĆ
Dojazd do jeziora:Olsztynek–Mierki–Kołatk–Świerkocin, dalej drogą gruntową do brzegu jeziora.
Dzierżawcą jeziora jest Gospodarstwo Rybackie Szwaderki Sp. z o.o.,
11-015 Olsztynek, tel. (089) 519-90-11, (089) 519-90-86.
Zezwolenie na wędkowanie można nabyć w sklepie i kiosku siedziby Gospodarstwa lub w okolicznych ośrodkach wczasowych. Ceny zezwoleń na jezioro: 1 dzień z brzegu 10 zł, z łodzi 15 zł, z lodu 10 zł, 3 dni z brzegu 15 zł, z łodzi 25 zł, z lodu 15 zł.

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Dla nieznajomego

Wrocławskie starorzecza

My, ogarnięci wędkarską pasją mieszkańcy dużych miast, dostajemy istnego szału, widząc piękno pierwszych letnich dni! Jest to fakt równie bolesny, jak prawdziwy. Mieszkając w dużym mieście, nie zawsze mamy sposobność udać się nad wodę inną niż nasza ukochana rzeka. A zewsząd słyszymy o znajomych udających się nad jezioro, zalew, zbiornik zaporowy. I to nas boli!

Tymczasem praktycznie w każdym miejscu, przez które płynie jakakolwiek rzeka, istnieją większe lub mniejsze zbiorniki, które powstały w procesie przyborów wód. Mogą to być niewielkie stawy, średniej wielkości rozlewiska w parkach i lasach lub – tak jak w moim przypadku – całkiem spore jeziorka.
Dlaczego warto zainteresować się takimi miejscami? Są to zbiorniki uniwersalne. Jeżeli tylko poziom wody w pobliskiej rzece nie jest wyjątkowo wysoki, to możemy być pewni, że jedyną niewiadomą będzie to, czy ryby będą brały. Atutem takich miejscówek, oprócz stałego poziomu wody, jest fakt dużej ich rybności. Spowodowane jest to migracją ryb w chwili przyborów rzek oraz przenoszeniem zapłodnionej ikry ryb przez ptactwo wodne. Zbiorniki te nie są zazwyczaj poddawane zbyt dużej presji wędkarskiej, a w niektórych przypadkach miejscowe koła PZW czynią z tych wód swoje łowiska specjalne. To mówi samo za siebie! Skoro gospodarzom zależy na tej wodzie, to coś musi w tym być. Należy zatem zawsze się dowiedzieć, czy nie powinniśmy mieć dodatkowych pozwoleń.

W takich wodach możemy się spodziewać praktycznie każdego gatunku ryb, które występują w rzece. Co do wielkości osobników, to raczej nie obowiązuje zasada: wielki zbiornik – wielka ryba. Mój serdeczny przyjaciel, łowiąc w niewielkim stawie powstałym przez wylanie Odry, wygrał ze szczupakiem o masie niemal dziesięciu kilogramów! Staw był wielkości średniego pokoju.
Zazwyczaj zbiorniki takie są bardzo bogate w płocie, karasie i szczupaki. Można w wielkim skrócie napisać, że w te ryby, które na przełomie lutego i marca, w trakcie przyborów rzek, wędrują na tarło. Jednak występują w nich często sumy, sandacze, leszcze...

Moje wrocławskie łowisko leży na północnym wschodzie miasta, w dzielnicy Biskupin. Dojazd jest bardzo łatwy. Wystarczy kierować się z każdej części miasta w kierunku ZOO, a po jego minięciu należy wjechać w ulicę Chełmońskiego i kierować się do kompleksu budynków Uniwersytetu Nauk Przyrodniczych (dawniej Akademia Rolnicza) i dojechać do samych wałów przeciwpowodziowych rzeki Odry. Po przekroczeniu wałów naszym oczom ukazuje się duży, kilkuhektarowy zbiornik, otoczony dość wysokimi drzewami, leżący w pobliżu rzeki, którą także doskonale widać. Można nazwać to miejsce enklawą ciszy i spokoju w pobliżu centrum dużego miasta. Nad sam zbiornik można dojechać także samochodem, lecz nie zawsze jest to dobrze odbierane przez innych wędkujących, uprawiających sporty, także przez Straż Miejską. Zbiornik ma kształt rynny lekko zbliżającej się swoją środkową częścią do koryta rzeki. Ma dość łagodne brzegi, lecz na większości stanowisk znajdziemy ciężką ziemię i glinę, przez lata nanoszoną przez nurt rzeki i zostawianą w trakcie przyborów na brzegach łowiska.

Dzięki tej uwadze otrzymujemy kolejną cenną podpowiedź. Wędkując w tego typu zbiornikach, musimy korzystać z podpowiedzi natury. Naszą przynętą numer jeden powinny być czerwone robaki (najlepiej te kopane, o lekko szarym odcieniu), a w naszej zanęcie nie powinno zabraknąć ziemi z kretowiska lub ziemi wędkarskiej, specjalnie już do tego celu spreparowanej. Zapach tych robaków i zapach ziemi jest rybom doskonale znany i niewątpliwie kojarzy im się z pożywieniem. Doskonałym sposobem nęcenia jest podawanie siekanych czerwonych robaków w zanęcie lub bezpośrednio w łowisko za pomocą procy lub zamykanych koszyków zanętowych. Efekty będą wymierne.

Moją podstawową metodą na czerwcowe połowy w starorzeczach lub rozlewiskach jest lekka gruntówka w typie pickera lub lekkiego feedera. Będzie to bardzo skuteczna metoda. Warto też zastosować elektroniczne sygnalizatory brań, gdyż przyjemnie jest pooglądać naturę przez lornetkę, bez nadmiernego skupiania się na szczytówce czy spławiku. Naprawdę warto! Trzeba też pamiętać, że nasze zbiorniki po przyborach wiosennych mogą mieć zupełnie inną konfigurację dna niż ta, którą zapamiętaliśmy zeszłej jesieni. Nurt rzeki mógł zmienić ją zupełnie.
Koniecznie pamiętajmy o bezpieczeństwie. Tereny wokół naszych zbiorników mogą być podmokłe, więc zanim wjedziemy autem na przybrzeżne, łąkowe tereny, przejdźmy się i sprawdźmy, czy nadają się one do tego. Uważajmy też, aby w amoku wędkarskiej pasji nie stanąć nogą na dobrze ukrytej pod trawami norze zwierząt. Złamanie gwarantowane! Warto pamiętać o jeszcze jednej rzeczy. Ciężkie mady rzeczne (rodzaj podłoża w pobliżu rzek) potrafią być twarde jak skała w czasie suszy, jednak nawet niewielki deszcz potrafi zmienić je w takie błoto, że nawet ciężki sprzęt drogowy ma problem z ich pokonaniem. Lepiej więc zostawić auto kilkadziesiąt metrów dalej, aby móc w razie czego spokojnie wyjechać.

Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednej sprawie, która spowodowała, że włos mi się zjeżył na głowie. Już widziałem osobę, która postanowiła umyć auto na łonie przyrody! Postawiła swój wehikuł nad brzegiem i z uporem maniaka czerpała wodę pięciolitrową butelką po wodzie mineralnej, każdorazowo narażając zdrowie, a może i życie. Oszczędność w domu i zagrodzie? Kochani, musimy na to zwracać uwagę! Musimy upominać takich osobników! W końcu to nasze wody, to nasz skarb, nasza pasja...

środa, 5 sierpnia 2009

Panie Darku specjalnie na pana życzenie ....


Jezioro Wysokie

Na Mazurach prawie od początku czerwca lało i było zimno, zwłaszcza w nocy. Dopiero 19 czerwca pogoda się trochę poprawiła, więc wybrałem się na poszukiwania kolejnego jeziora z dominacją „mętnookich”. Gdy tylko dotarłem na wybrane miejsce i przy dużym, solidnym pomoście poprowadziłem wzdłuż małego biało-srebrnego woblerka, aż trzy sandaczyki wyprysły spod pomostu, usiłując go pochwycić. Ataki ponawiały kilkakrotnie, ale tylko jednego z nich udało mi się zapiąć na kotwiczkę przynęty. Naturalnie powrócił do jeziora. Wiedziałem już, że to jest to, czego szukam.

Jezioro Wysokie oddalone jest około 8 km na południowy wschód od Olsztynka i około 1 km na zachód od Swaderek. Kształt jeziora jest wydłużony, skręcający z zachodu na południowy wschód. Linia brzegowa akwenu jest stosunkowo mało urozmaicona. Do wschodniego krańca uchodzi maleńki ciek biorący początek z małego oczka wodnego, natomiast z zachodnich krańców wypływa strumyk, niosący wodę do Jeziora Niskiego. Na biegu tego strumyka leży łańcuch kilku jezior. Największym z nich jest Jezioro Pluszne Małe, które jest właściwie zachodnią odnogą Jeziora Plusznego (903 ha, typ sielawowy).

Obrzeża Jeziora Wysokiego są wysokie i często stromo opadające do lustra wody, jedynie w części zachodniej występują większe odcinki płaskie lub łagodnie wzniesione. Otoczenie jeziora stanowią przeważnie lasy. Tylko przy północnym brzegu, na krótkim odcinku, otoczenie stanowią łąki i pola uprawne z kępami młodszego lasu.
W odległości około 900 m na północny zachód od jeziora leży mała wieś Świerkocin. Przy północnym brzegu, w niewielkiej odległości od lustra wody, przebiega śródleśna droga gruntowa Swaderki – Świerkocin. Wokół jeziora rozciągają się piękne plenery, a okolica jest dość odludna.

Brzegi w kilku miejscach porośnięte są oczeretami, głównie trzciną i pałką. Są również odcinki brzegów wolne od roślinności wynurzonej. Roślinność zanurzona jest słabo rozwinięta w związku ze słabą przezroczystością wody i występuje tylko w płytszych partiach akwenu. Ławica przybrzeżna jest przeważnie wąska i stroma, pokryta piaskiem, miejscami jest mulista. Dno misy jeziora jest piaszczysto-muliste, o dość wyrównanej głębokości. Miejscami w partiach przybrzeżnych występują kępy roślinności pływającej – grążel żółty.

Ichtiofauna jeziora jest ciekawa i bogata, zwłaszcza w drapieżniki, bowiem prócz sandacza, który jest rybą dominującą w akwenie, występuje też szczupak, okoń i węgorz. Z ryb spokojnego żeru należy wymienić leszcza i lina, które w zbiorniku osiągają duże rozmiary, oraz płoć, wzdręgę, krąpia, ukleje i inne. Zgodnie z Regulaminem Wędkowania na wodach Gospodarstwa Rybackiego Szwaderki, na jeziorze wolno łowić tylko z brzegu i lodu. W związku z tym wokół jeziora pobudowano liczne kładki i pomosty wędkarskie. Niektóre są prowizoryczne, usytuowane między pięknymi, wysokimi drzewami rosnącymi nad samym brzegiem. Są jednak pomosty solidne, nowe. Jednym z nich jest wymieniony przeze mnie pomost zlokalizowany na południowo-
-wschodnim brzegu jeziora w „miejscu poboru wody”. Z pomostów tych okoliczni wędkarze łowią głównie leszcze, liny i płocie na wędki spławikowe. Ryby drapieżne łowią rzadziej na żywe i martwe rybki. Presja wędkarska na ten akwen jest jednak niewielka z uwagi na dość trudny dojazd i leśne położenie. Mnie jednak przez zaledwie kilkugodzinne spinningowanie udało się złowić sporego sandacza i wymiarowego okonia. Łowiłem na moje ulubione rybopodobne gumy – imitacje uklei. Najlepsze wyniki i warunki połowu byłyby z łodzi. Jak ostatnio dowiedziałem się od prezesa Gospodarstwa, pana Mirosława Tymoszczuka, etyczni wędkarze mogą za wyższą opłatą otrzymać zezwolenie na wędkowanie z łodzi. Łodzie muszą przytransportować nad jezioro sami.


WARTO WIEDZIEĆ

Powierzchnia jeziora – 25,2 ha, głębokość maksymalna – 7,3 m, głębokość średnia – 4,0 m, długość maksymalna – 1250 m, szerokość maksymalna
– 300 m, długość linii brzegowej
– 2800 m, wysokość nad poziomem morza – 141,2 m. Dorzecze Marózka – Łyna. Gmina Olsztynek. Użytkownik: Gospodarstwo Rybackie Szwaderki Sp. z o.o., 11-015 Olsztynek, tel. (089) 519-90-11. Jezioro zaliczone do łowisk specjalnych Gospodarstwa, obowiązują wyższe opłaty za wędkowanie.
Zezwolenie można nabyć w sklepie i kiosku siedziby Gospodarstwa lub w okolicznych ośrodkach wczasowych. Ceny za jezioro specjalne: 1 dzień – 20 zł,
3 dni – 50 zł, 7 dni – 70 zł.

czwartek, 30 lipca 2009


                                                             Jezioro Okuny


Kolejnym interesującym łowiskiem, leżącym również na terenie powiatu stargardzkiego, jest jezioro Okuny. Tak jak ostatnio opisywane jezioro Krzemień dzierżawione jest przez tego samego gospodarza: Gospodarstwo Rybackie Michał Czerepaniak – Ińsko. Jezioro oddalone jest od jeziora Krzemień w linii prostej zaledwie o 3 km, w kierunku północno-zachodnim.

Jezioro Okuny jest niewielkim, stosunkowo głębokim zbiornikiem należącym do zlewni rzeki Iny. Powierzchnia lustra wody wynosi 46,7 ha. Największa głębokość znajduje się w środkowej części jeziora i wynosi 12,2 m, średnia głębokość – 6,8 m. Kształt jeziora jest wydłużony z południowego zachodu na północny wschód. Linia brzegowa jest słabo rozwinięta. Bardzo wąski pas litoralu pokryty jest gliną, żwirem i kamieniami. Ławica przybrzeżna jest wąska, o stromym stoku. Głębsze partie dna jeziora, poniżej 7,5 m, usiane są licznymi głazami narzutowymi, zajmującymi rozległe płaszczyzny – ok. 40% powierzchni dna jeziora. Utrudnia to znacznie prowadzenie odłowów przemysłowych, zwłaszcza sprzętem ciągnionym, z czego tylko mogą cieszyć się wędkarze.

Ocena stanu czystości wód jeziora przeprowadzona przez WIOŚ w Szczecinie w 1996 r. wykazała II klasę czystości. Średnia przezroczystość wody mierzona za pomocą krążka Secchiego wynosiła 2,4 m. W związku z powyższym roślinność zanurzona w zbiorniku występuje do głębokości około 2–3 m. Powierzchnia litoralu, związana z zasięgiem występowania roślinności wodnej w jeziorze, wynosi ok. 5,9 ha, tj. 12,6% powierzchni zbiornika.
Roślinność wynurzona zajmuje ok. 2,5 ha, tj. 5,3%, i reprezentowana jest głównie przez trzcinę pospolitą. W mniejszych skupiskach występuje pałka wąskolistna, pałka szerokolistna, tatarak zwyczajny, turzyce i skrzyp bagienny. Roślinność ta porasta brzegi jeziora wąskim, niezbyt zwartym pasem do głębokości ok. 1,5 m. Jedynie na płyciznach w okolicach ujścia cieków wodnych roślinność ta tworzy szerokie i gęste skupiska.

Roślinność zanurzona tworzy dość gęste skupiska jedynie na płyciznach do głębokości ok. 3 m w częściach płn.-wsch. i płd.-zach. zbiornika, w pozostałych występuje sporadycznie. W przeważającej części jest to wywłócznik okółkowy, w mniejszych skupiskach występuje rogatek sztywny i rdestnica. W płd-zach. części wypływa z jeziora rzeka Krępa, która w dalszym biegu łączy się z rzeką Krępiel, prawobrzeżnym dopływem Iny. Z okolicy wsi Grabnica wypływa niewielki ciek uchodzący do jez. Okuny, a od strony płd.-wsch. wpada do jeziora kanał niosący wody z jez. Wisola (Stubnica).

Otoczenie jeziora stanowią niewielkie wzniesienia porośnięte lasem. Podmokłe i bagienne tereny znajdują się tylko w pobliżu ujścia cieków wodnych.
Z ryb drapieżnych w omawianym jeziorze występują: szczupaki, okonie i węgorze. Z ryb spokojnego żeru najliczniejsze są: leszcze, płocie, liny i ukleje. Jednak kanałem z jeziora Stubnica migruje do jez. Okuny wiele innych gatunków ryb. Świadczą o tym odłowy kontrolne, podczas których złowiono w jeziorze kilka wyrośniętych osobników sielawy, które przywędrowały z jeziora Wisola.

Obecny dzierżawca jeziora Okuny ma zamiar, zgodnie z sugestią naukowców, przeznaczyć akwen głównie na potrzeby wędkarstwa rekreacyjnego. Planuje również w najbliższym czasie zarybić jezioro cennymi gatunkami. Z uwagi na obecność w jeziorze sielawy z rybackiego i wędkarskiego punktu widzenia celowe byłoby eksperymentalne zarybienie zbiornika sieją.
Wędkarstwo obecnie można uprawiać cały rok z brzegu i łodzi. Wąski i niejednolity pas oczeretów pozwala na dogodne wędkowanie i spinningowanie z brzegu. Szczupaki biorą dobrze wzdłuż pasa roślinności i na wypłyceniach, zarówno na błystki, jak i rybopodobne gumy. Duże garbusy warto próbować przechytrzyć, prowadząc przynęty w partiach jeziora, gdzie dno usłane jest dużymi głazami. Żerują tam i mają swoje kryjówki naprawdę spore okonie. Ryby białe i liny biorą dobrze w miejscach porośniętych grążelami. 

WARTO WIEDZIEĆ
Dojazd do jeziora: drogą lokalną łączącą miejscowość Kozy (od strony zachodniej) i Ciemnik (od strony wschodniej). Zakwaterowanie: w ośrodkach wypoczynkowych w Ińsku.
Sprzedaż licencji: w siedzibie Gospodarstwa w Ińsku, ul. Przybrzeżna 8, 73-140 Ińsko, tel. (091) 562-30-10 oraz w sklepach wędkarskich w Szczecinie i Stargardzie Szczecińskim. 
Ceny licencji: 1 dzień 
z brzegu i łodzi – 15 zł, cały sezon 
z brzegu – 50 zł, z łodzi – 90 zł. 
Połów z łodzi: od czerwca do listopada, od 1 maja dodatkowa opłata – 20 zł.

sobota, 11 lipca 2009

Zalew Koronowski

szczupak 9,20 kg (105 cm)
                                   Zalew Koronowski

Zalew Koronowski to jeden z największych zbiorników w Polsce, zajmuje obszar ok. 1600 ha, jego długość wynosi 36 km, a maksymalna głębokość to przeszło 20 m. Swoją nazwę wziął od Koronowa, niewielkiego miasta położonego na północ od Bydgoszczy.

Zalew istnieje ponad 40 lat. Pomysł, aby utworzyć na rzece Brdzie stopień wodny, powstał w latach 1929–1932, opracowano wtedy wstępny projekt hydroenergetyczny i geologiczny. Jednak dopiero po wojnie, w roku 1953, zadecydowano ostatecznie o budowie Zalewu. Budowa trwała do roku 1960, kiedy to zaczęto spiętrzanie zbiornika, zakończono je 30 listopada 1960 roku, po czym uruchomiono elektrownię w Samociążku. Do eksploatacji elektrownia Koronowo została oddana 4 marca 1961 roku. 

Zalew Koronowski leży w obrębie obszaru chronionego krajobrazu, na północy łączy się ze strefą ochronną Tucholskiego Parku Krajobrazowego, na zachodzie zaś z obszarami krajobrazu chronionego rzek Kamionki 
i Sępolenki. 

Dziś Zalew Koronowski to mekka żeglarzy, kajakarzy i wędkarzy, a także miejsce, gdzie latem wypoczywa tysiące mieszkańców regionu. Obrósł w rozbudowaną infrastrukturę turystyczną, dziesiątki ośrodków wypoczynkowych, bary i plaże. 

Na szczęście akwen jest na tyle duży, że swobodnie mieszczą się koło siebie zarówno turyści, jak i wędkarze. 
Zalew Koronowski nie jest łowiskiem łatwym – zalano pola, łąki, lasy, nie wszystkie drzewa wykarczowano, stąd nadal na dnie pozostają liczne przeszkody w postaci kikutów porośniętych szczeżują. Jednak to właśnie w tych miejscach najczęściej znajdują się najlepsze łowiska ryb. Nie wszyscy wędkarze odwiedzający ten akwen wiedzą, że na dnie Zalewu znajduje się mniej więcej kilkanaście jeziorek i stawów, które niegdyś tworzyły kompleks wodny w tej okolicy. Nadal na dnie zbiornika znajduje się – jak niegdyś – ukształtowany brzeg wraz z porastającymi je drzewami i krzewami. To jednak nie koniec niezwykłych pozostałości na dnie – w czasie zalewania zbiornika pod wodą znalazła się wieś Olszewka, a ponadto wiele pojedynczych gospodarstw. 
Magnesem przyciągającym wędkarzy nad Zalew Koronowski jest piękny okoń, lin, wspaniała płoć, a przede wszystkim dorodny szczupak. Są także sumy, które co prawda udaje się złowić, ale stosunkowo rzadko, na wędki pada nie więcej niż 1 lub 2 okazy w roku. Są to ryby 20–30-kilogramowe. Dużo częściej słyszy się o przegranych walkach, głównie za sprawą podwodnych przeszkód oraz szczeżui, która potrafi zniszczyć najbardziej wytrzymałą plecionkę. 

Andrzej Pankau, łowca szczupaka 9,20 kg (105 cm):

Wędkarstwo to moja wielka pasja, spędziłem nad Zalewem wiele godzin i myślę, że dobrze znam to łowisko. Zgłoszony szczupak 9,20 kg to mój największy drapieżnik. W Zalewie Koronowskim tej właśnie wielkości szczupaki to przeciętna masa zgłaszanych okazów. Liczę jednak, że gdzieś tu pływa jeszcze większy. 

Moje ulubione łowiska to tzw. Tylnia Góra (od położonej na przeciwległym brzegu leśniczówki Tylnia Góra), okolice Romanowa (pole kempingowe) oraz Krówki Leśnej – miejsce, gdzie wpada do Zalewu rzeczka Krówka Leśna, oraz Samociążek, czyli okolice Zalewu nad zalanymi jeziorami – Moczar, Białe i Czarne). Niewykluczone, że szczupaka można złowić także w innych miejscach, w końcu to ogromny akwen, jednak niemal wszyscy łowcy drapieżników, polujący na duże okazy, wybierają któreś z tych łowisk. 

Podstawowym narzędziem łowcy jest łódź oraz sonda – miejscowi wędkarze mają rozpoznane te miejsca już na tyle, że potrafią ominąć większość zaczepów, jednak wędkarz przyjezdny będzie skazany na ustawiczne zrywanie przynęt. Moja podstawowa rada – należy łowić na górkach – zarówno na ich zboczach, jak i u podstawy lub wręcz na jej szczycie. Wiosną dobre łowiska to przede wszystkim podstawy tych górek oraz zbocza na głębokości mniej więcej 8 metrów. Wczesną jesienią należy łowić nieco płycej, dobre łowiska znajdziemy od 4 do 8 metrów, obowiązuje zasada, że im później, tym głębiej. 

Z tego punktu widzenia wędkowanie tutaj nie jest łatwe, wymaga dobrego rozpoznania łowiska oraz kontroli zestawów. Podstawową metodą na wiosennego szczupaka jest żywcówka – z doświadczeń moich oraz przyjaciół, z którymi wędkuję wynika, że im większy żywiec, tym większy szczupak. Jeśli chodzi o gatunek żywca, to szczupak z Zalewu Koronowskiego nie ma do końca określonych preferencji, dobre wyniki mieliśmy zarówno wtedy, gdy zakładaliśmy płoć, jak i okonia czy karasia. Do zbrojenia żywca stosuje się tutaj długie stalowe przypony z dużą i solidnie wykonaną kotwiczką. Ponieważ nawet w rozpoznanych miejscach występują zaczepy, sprzęt musi być naprawdę trwały – ja stosuję mocne teleskopy długości około 3,5 m i duże kołowrotki z żyłką 0,35 mm. Sprawdzonym patentem jest wyjęcie szczytowego elementu, wędzisko staje się dużo sztywniejsze. Jest to bardzo ważne, bo pozwala zachować pełną kontrolę nad holowanym szczupakiem. 

Zalew nie zarasta latem, jak inne zbiorniki. Mimo to w tym okresie szczupak staje się mniej aktywny i stosunkowo trudno go złowić. Warto jednak odnotować ważną informację, przydatną dla wędkarzy – sygnałem, który oznacza rozpoczęcie dobrego okresu żerowania, jest puszczenie wody przez elektrownię Samociążek. Ruch wody odczuwany jest jako minimalny uciąg. Myślę, że ten ruch właśnie pobudza ryby do aktywności – pewnie najpierw odrywane z dna larwy i kiełże uaktywniają białą rybę, za nimi z kolei ruszają szczupaki i inne drapieżniki. Miejscowi wędkarze wiedzą, że w takim momencie warto być nad wodą. Jest to cykliczny proces, powtarzający się mniej więcej dwa razy dziennie. W takich okresach nikt nie powinien wrócić bez ryby. 

Od września zaczyna się z kolei dobry okres do spinningowania. Podstawową przynętą jest białe kopyto, tutaj to prawdziwy kiler. Długość – między 10 a 12 cm. Równie dobra może być klasyczna obrotówka typu Mepps Aglia nr 4, srebrna lub ze srebrnym akcentem.

Na początku września woda w Zalewie jest nadal mało przezroczysta, dlatego efekty są głównie na przynęty jasne. Późną jesienią można zaobserwować ogromne ławice przygotowujące się do zimowania. W tych miejscach są również dorodne szczupaki.

poniedziałek, 6 lipca 2009

Niedawno napisał do mnie Robert z prośbą o napisaniu coś o Jeziorze Omulew ...


JEZIORO OMULEW
Położone jest w województwie warmińsko-mazurskim, kilkanaście kilometrów na północny wschód od Nidzicy. Przez lata słynęło z dobrych brań leszczy, okoni i sandaczy. Dzisiaj, w opinii wakacyjnych wędkarzy, pozostało niewiele z dawnych stad, ale nadal trafiają się przyzwoite sztuki.

Jezioro liczy ponad 500 ha i ma kształt dużej, przekrzywionej na wschód litery „H”. Leży na nim 5 wysp, z których największa, zamieszkiwana przez kormorany, ma powierzchnię ok. 4 ha. Pas trzcin jest umiarkowanie szeroki, a w niektórych miejscach bardzo skąpy. Dno w większości jest muliste i w płytszych partiach obficie usłane roślinnością. Najgwałtowniej opada w części wschodniej, w pobliżu wypływu rzeki Omulew. Tam głębokość sięga ponad 32 m.
 
Od wiosny do późnej jesieni powierzchniowe wody jeziora są szmaragdowe i mało przejrzyste, co nie zawsze napawa optymizmem, zwłaszcza miłośników sztucznych przynęt. Mimo wszystko warto zapuścić do wody migotliwie kolebiące się woblery, srebrzyste i złote obrotówki, białe i żółte gumy i koniecznie zestaw z bocznym trokiem.

Niemal wszędzie, gdzie głębokość tuż przy trzcinach przekracza dwa metry, możemy spodziewać się brania szczupaka, choć – jak pokazują statystyki ostatnich lat – coraz trudniej o parokilogramowy okaz. Podobnie jest z sandaczem. Miejscowi wędkarze, znający rewiry i zwyczaje ryb, chwalą się rokrocznie kilkunastoma, a nawet kilkudziesięcioma wymiarowymi sandaczami. Podkreślają jednak, że największe sztuki rzadko przekraczają 3,5 kg. Kuszą je albo na żywca (ukleja), albo na białe rippery długości od 7 do 12 cm. Łodzie kotwiczą głównie przy rozległym podwodnym grzbiecie (0,7 m), rozciągającym się vis-à-vis wsi Jabłonka, oraz przy zachodniej stronie dwóch wysp, które leżą 250 m na północny wschód od tego grzbietu. Dno jest tam pofałdowane, lekko muliste, a głębokość sięga 4 m.

Dużo prostsze może okazać się łowienie patelniowych okoni. Kapitalne łowisko to rejon wypływu rzeki Omulew. Jeśli zakotwiczymy łódź naprzeciwko tego miejsca, tak by pod nami było 5 m, przynętę zarzucimy pod rzadkie trzciny na głębokość kilkudziesięciu centymetrów i będziemy ją ściągać po stoku, możemy liczyć na brania co najmniej 30-centymetrowych garbusów. Doskonałą przynętą jest boczny trok sprzężony z minitwisterem, mimo że w partii przybrzeżnej strzelają z dna pojedyncze czepliwe rośliny. Brania bywają zaskakujące i wcale nie trzeba używać wybitnie jaskrawych gum. Okonie równie ochoczo atakują zarówno białe oraz żółte minitwistery, jak i fioletowe, niebieskie czy motoroil. Trzeba tylko trafić na porę żerowania ryb i cicho przemieszczać się łodzią. Latem wyprawmy się tam bladym świtem, zanim na szlaku pojawią się pierwsi kajakarze.

Zwolennicy leszcza, feedera i klasycznej spławikówki też powinni starannie wytypować łowisko. Nie we wszystkich rejonach bowiem trafimy na stado ryb kilogramowych i większych. Niezbędne będzie kilkudniowe nęcenie łowiska makaronem lub kulami zanętowymi np. łagodnie opadających stoków do 5–6 metrów. Dogodne miejsca do leszczowej zasiadki odnajdziemy w pobliżu niewielkiej wyspy leżącej w północno-zachodniej odnodze jeziora oraz w obu basenach wschodnich. W płytszych partiach zbiornika, oprócz brań drobnych okoni, krąpi, płoci i uklei, czasem naszą przynętę zassie ponadpółmetrowej długości węgorz, rzadziej lin lub wzdręga.


INFORMACJE
Dzierżawcą jeziora Omulew jest Gospodarstwo Rybackie Szwaderki, tel. (089) 519-90-11 lub 519-91-55. Nad jeziorem obowiązuje strefa ciszy (tylko silniki elektryczne) i zakaz trollingowania. Wymiar ochronny węgorza wynosi 60 cm. 

Ceny zezwoleń: 1 dzień – 15 zł; 3 dni – 30 zł; 7 dni – 40 zł i 14 dni – 50 zł. Można je nabyć w siedzibie Gospodarstwa w Szwaderkach; w sklepach wędkarskich w Nidzicy i Olsztynku albo nad jeziorem u sołtysa wsi Jabłonka.

Noclegi i łodzie: Pensjonat Gawra, Wikno, tel. (089) 625-95-59 albo 0693-980-961.

niedziela, 28 czerwca 2009

Można i tak

 

Zestaw gruntowy ze sprężyną na muliste dno 

Metody gruntowe należą do bardzo popularnych, dodajmy – bardzo skutecznych latem. Zestaw ze sprężyną to kwintesencja prostoty. Jest to przy tym sposób nader przydatny w warunkach, które powszechnie uznaje się za trudne do obłowienia. Dno pokryte warstwą mułu to najczęściej żerowiska leszczy. Klasyczne nęcenie kulami zanęty często zawodzi, kule po opadnięciu na dno zapadają się w muł. Podobnie jest z koszyczkami, jednak w takich warunkach znakomicie spisuje się sprężyna zanętowa. Wystarczy obciążyć ją ołowianą kulką z jednej tylko strony, aby uzyskać efekt mimośrodu – obciążony koniec pogrąża się w mule, za to drugi wystaje ponad jego powierzchnię. Zastosowanie stosunkowo krótkiego przyponu (5–10 cm) skraca czas reakcji na branie, a centralnie poprowadzona żyłka zapobiega splątaniom.

Następny sposób


Zestaw do łowienia linów w zaroślach
Rajem linów, jak wiadomo, jest roślinny gąszcz, tajemne przesmyki skryte pod baldachimem złożonym z liści grążeli. Nie są to jednak miejsca łatwe do wędkowania. Nie sposób tam swobodnie wędkować metodami gruntowymi, a zestawy spławikowe narażone są na zaczepy i splątania. Musimy zatem przygotować zestaw specjalny – chociaż może w samym zestawie nie ma nic szczególnego, to kluczową rolę odgrywa spławik. W handlu takiego nie znajdziemy, trzeba dokonać adaptacji istniejących spławików. Wybieramy takie, które mają pękate korpusy w kształcie wrzeciona i wyporność w granicach 1–1,5 g. Teraz wystarczy obciąć zarówno antenkę, jak i kil. Pamiętajmy, by pozostawić tam tyle miejsca, by dało się nawinąć ołowiany drut, którym wyważamy spławik. Dzięki niemu uzyskujemy spławik tzw. samogruntujący. Pamiętajmy przy okazji, aby żyłka była odpowiednio mocna (uwaga: nie stosujemy przyponu), bo holowanie lina w zaroślach to trudny test dla sprzętu. Montaż zestawu ilustruje rysunek.

Kolejna metoda


Zestaw typu „lift method” 


Bardzo skuteczny i prosty w wykonaniu, ulubiony zestaw wędkarzy angielskich. Znakomicie nadaje się do łowienia z gruntu w łowiskach, których głębokość nie przekracza długości wędziska odległościowego. Spławik typu waggler (ale może to być po prostu stosina gęsiego czy pawiego pióra) mocowany jest na żyłce głównej dwiema silikonowymi rurkami (zapobiegają przesuwaniu się spławika) w dole korpusu. Chodzi o to, aby dało się, podobnie jak w klasycznym wagglerze, zatopić żyłkę. Żyłka główna połączona jest z przyponem poprzez krętlik. Warto zaznaczyć, że spławik nie jest wyważony w klasyczny sposób, a zadaniem obciążenia w postaci dwóch dużych śrucin SSG (2 x 1,89 g) dołączonego na dowiązanym do krętlika bocznym troku (patrz rysunek) jest – po pierwsze – zakotwiczenie zestawu w łowisku, po drugie – zapewnienie możliwości wykonania odległych rzutów. Spławik jest w tym przypadku tylko wskaźnikiem brań. Aby uzyskać odpowiednią wrażliwość zestawu, grunt ustawiony jest nieznacznie większy niż rzeczywista głębokość łowiska. Po zarzuceniu zestawu trzeba energicznym ruchem wybrać nadmiar żyłki, by ją zatopić, a następnie „wyostrzyć” zestaw i odłożyć wędzisko na podpórki. Na spławiku widoczny jest każdy rodzaj brania. Szczególnie widowiskowe są brania podnoszone (stąd zresztą wzięła się nazwa tego zestawu, bo „lift” to po angielsku winda, ale także podniesienie, wznios). Zestaw nadaje się świetnie do łowienia w łowiskach linowych lub leszczowych na niezbyt głębokich i łagodnych spadach. Przynętą mogą być zarówno ziarna kukurydzy, czerwone robaki lub ich pęczek, a także małe kulki proteinowe lub pellet.

sobota, 27 czerwca 2009

Coś dla Tigera i dla miłośników spławików




 Zestaw do  bata "na opad"

Większaść wędkarzy , przygotowując się do wędkowania w jeziorze, instynktownie zaczyna od badania głębokości i szukania gruntu - jak nakazuje zdobwanie przez pokolenia doświadczenie " grunt  to grunt ". Przynęta powinna  leżeć  na dnie , pytanie tylko, ile centymetrów przyponu powinna leżeć  wraz z nią. Warto jednak pamiętać, że latem często spotykamy się z zupełnie odmienną sytuacją  - w wielu jeziorach ryby żerujące w pół wody lub też pod jej powierzchnią  nie są wcale czymś niezwykłym. Decydują o tym zarówno zwyczaje takich ryb jak płoć czy wzdręga ( a trzeba jednak podkreślić, że  żerowanie w pół wody zdarza się takze i innym gatunkom, choćby leszczom), jak i specyfika leniej wody. Temperatura, jak i obfitość pokarmu powodują, że ryby znajdują pożywienie w warstwach. Abu jedak w takiej sytuacji skutecznie łowic ryby nalezy zastosować odpowiedni zestaw oraz we własiciwy sposób zanęcić. Ideę zestawu prezentuje na rysunku - spławik musi buć w maiarę delikatny, o wyporności 1-1,5g. Gdy rozmieścimy obciązenie w sposób jki pokazan na rysunku , haczyk z przynętą będzie zanurzał sie płynie i powoli. Nie mozemy zestawu "wstawiać" z góry, koniecznie trzeba go zarzucić tzw. wachlorzem. w przeciwnym razie często mielibyśmy splątania. Jeśli chodzi o zanęcanie, to można wykorzystywać tzw. lużną zanęte - zwykłe białe robaki, kastey lub zaparzone ziarna konopi (lub ich mieszankę) bez dodawania sypkiej zanety. Co jakis czas wrzucamy po prostu do wody niewielkie porcje( jednak limituje nas odleglość - gdy wędzisko jest dłuższe niz 5-6 metrów, sypką zanęte trzeba wystrzeliwać procą lub motorówkami do wywozu zanęt). Wyobrażmy to sobie: konopie i robaki wolno opadaja w wodzie, pośród nich także haczyk z przynętą. Która płoc może sie oprzeć?



czwartek, 25 czerwca 2009

A to zdjęcie z jeziora Żarnowieckiego

Jezioro Żarnowieckie



 Anonimowy przyjacielu...

Warto wiedziec ze całkowiata powierzchnia Jeziora Żarnowieckiego wynosi 1476ha. maksymalna szerokość 2,6 kilometra i maksymalna głębokośc 19,4 metra. Dno znajduję sie poniżej poziomu morza ( kryptodepresja).      

 Z odległym o 4km morzem łączy je rzeka Piśnica.  jezioro Żarnowieckie jest trzecim co do wielkości akwenem na Kaszubach, jezioro ma bardzo słabo rozwiniętą, ale malowniczą linie brzegową. Wschodnia jego strona jest częściowozalesiona. rozciąga się o podnóża wyniesienia o wysokości 102,4 m,  tamtejsi ludzie nazywaja go Górą Zamkową. Jako jedno z nilicznych tak dużych jezior nie jest objęte strefą ciszy. A kilka lat temu dokończono dzieła prostując płynacą mendrami przez rozległe torfowiska w języku technokratów zostało zdegradowane do "naturalnego zbiornika dolnego elektrowni"

Powiem Ci tak mój naonimowy kolego byłem w zeszłe wakacje na Jziorem polecma bardzo dobre wyniki w łowieniu fakt peirwszego dnia to tylko powietrza się nałapałem lecz dtugi dzień był rewelacyjny jest ty rzeciwiscie wszystko wszystko, czego mona zapragnąć na wakacje: morze i słoneczne plaże, ciche jeziora. krystaliczne rzeczki, malownicze wzgórza, kwieciste łąki, cieniste lasy, tajemnicze urczyska, przyrodnicze osobliwości, interesujące zabytki ukryte w wioskach, małych miasteczkach i kompleksy starej architektury w dużych miastkach.    

Jezioro Żarnowieckie, choć silnie ekspoatowane przez dzierżawcę, jest niewątpliwie jedną z najlepszych i najciekawszych wód szczupakowych w naszym kraju. Jefo wody są bardzo przejżyse, a co najważniejsze dla szczupaków niegłębokie.  Ponad 1/3 jego powierzchni stanowią  porośnięte łanami zielska podwodne płycizny o głębokości  nie więszej niż 6 metrów. Przez  co jezioro a w szczególności jego północne kranice(okolice ujścia Bychowskiej) Strugi, wypływu Piaśnicy, okolie miejscowości Żarnowiec) znakomicie nadają się do połowów zębaczy na sztuczną muche lub na spiningowe przynęty powierzchniowe: jerki, slidery, woblery, gildery,popery, bezzaczepowe gumy (Anti- Snag) czy bardzo lekkie wahadłówki. W tamtym roku było to moje szczupakowe eldorado, 

Jakie ryby mozna tu złowić ?                                                                                                                       

Wiosną w kanale elektrowni wodnej łowi się piekne żarnowieckie płocie. Są tu także węgorze okonie, olbrzymie liny i karasie (głównie srebrzyste), no i oczywiście leszcze z których podobniue ja ze szczupaków i okoni, jezioro to słynie. północne krańce zamieszkiwane są przez potęzne stada wspaniałych krasnopiur oraz jazi. Jednak  ryby te możemy traktowac tu raczej jako ciekawostkę ichtiologiczną niż cel połowów:)

Użytkownikiem rybackim jeziora jest Gospodarstwo Rybackie Żarnowiec - Rokitki, 80-110 Tczew, Piotrowo 4, tel(058) 5331-63-36.                                                                                  

Czeny licencji :

całoroczna z łodzie i z brzegu  - 270 zł

całoroczna z brzegu 100 zł

1 dzień z łodzi i brzegu 25 zł

1 dzień z brzegu - 15 zl         

ZAKWATEROWANIE:

Pokoje gościnne "U Jacka" tel:  (058) 673 - 75 - 23

Zajazd "Jagoda" tel: (069) 830 - 49 - 30

Pokoje gościnne "Danuta" tel:  830 - 49 - 30

Domek letniskowy  tel: (660) 427 - 30 - 15

Restauracja "Mercury" (wynajem pokoi) tel: 0608 - 458 - 732

Agroturystyka "U Ryszarda" tel: (660) 427 - 30 - 15

DOJAZD:

Z Wejherowa drogą 218 do Krokowej, tam należy skręcić w drogę      nr 213 w kierunku na Białogórę, około 2 km za miejscowością Żarnowiec skrecamy w lewo

To wszystko anonimowy przyjacielu 

Czekam na nastepne zadania

Zakwaterowanie nad Zalewem Zegrzyńskim


ZAKWATEWROWANIE 
A więc tak jak pisałem wczoraj dzisiaj dodam informacje o zakwaterowniu
Dzierżenin - stadnica wędkarska Koła PZW ne 3, Warszawa-Mokotów(noceli i łodzie).
Dojazd z szosy Warszawa - Pułtusk.
tel. 023-691-04-13
Serock - stanica wędkarska Koła PZW nr 6 Warszawa - Wola (noclegi i  łodzie). Dojazd z szosy Warszawa - Pułtusk, dalej przez rynek do Narwi i w lewo ( wzdłóz  brzegu) do końca ulicy. 
tel. 022 782-76-13
Zegrze - dwie stanice. Pierwsza( bliżej mostu) Koła PZW nr 13 w Legionowie  (łodzie)
Dojazd z Warszawy - Przed mostem skręcamy w prawo - na ślimak, o jeszcze raz w prawo Stanica zanjduje się  100 metrów od zakrętu.
tel. 022 782-25-62.
Druga(500 merów dalej) Koła PZW nr 4
Warszawa Praga- Południe (noclegi i łodzie), tel. 022 782-25-67.
W Ryni i Białobrzegach czynnych jest wiele ośrodków wypoczynkowych.
Można w nich dobrze zjeść i przenocowac - polecam 
TERAZ CZEKAM NA WASZE PROPOZYCJE DOTYCZĄCE RYB I ŁOWISK . ??

Zegrzyńskie olbrzymy (Zalew Zegrzyński)

W Zalewie Zegrzyńskim, jednym z najpiękniejszych i największych zbiorników zaporowych w Polsce, łączącym w sobie wszelkie cechy rzeki i jeziora,obok dorodnego sandacza i szczupaka nie mogło zabraknąć króla naszych wód - suma. Wąsacze mają się tu całkiem dobrze.Świadczą o tym choćby zgłoszenia medalowych sztuk i wiele stoczonych pojedynków z wędkarzami, kończących się zwycięstwem wielkiej ryby. 

Sumy są tutaj naprawdę wolne. Dwie ogromne rzeki Narew i Bug, zasilające zbiornik w wodę, stoją dla nich otworem, do woli więc mogą przemierzać ich tajemnicze koryta meandrujące pośród malowniczych łąk, pól i lasów. Wiele sumów pozostaje jednak w 3300-hektarowym zalewie, obfitującym w trzcinowiska, rozległe podwodne blaty z grążelowymi łąkami, karczami, kępami sitowia i tataraku, doły i rynny z gwałtownymi uskokami dna oraz rafy i przykosy naszpikowane racicznicami, szczeżujami i żyworódkami. Ten ostatni gatunek ślimaka z gatunku Viviparus viviparus często stanowi treść pokarmową osobników łowionych w narwiańskiej części zalewu, w brzuchu aż im grzechocze od skorupek. Ale nie samymi mięczakami sumy tu żyją. Obfitość pokarmu jest wszechobecna. Ogromne stada leszczy i leszczyków, płoci, sap, krąpi i średniej wielkości okoni zaspokoją największe z największych obżartuchów.

Kochają głębiny
Najlepszymi łowiskami zegrzyńskich wąsaczy są stare, zalane koryta macierzystych rzek. Ciągną się one kilometrami raz przy jednym raz przy drugim brzegu cofek, zanim na wysokości Serocka połączą się w jedną podwodną rzekę. Dalej koryto zbliża się do Jadwisina i ciasno wchodzi w zakręt wokół Zegrza Północnego. Dopiero za mostem odbija lekko w lewo, po czym łagodnie pośród karczowisk kieruje się pod prawy brzeg. Średnia głębokość starego łożyska wynosi około 5 metrów, choć na jego drodze znajdują się wypłycenia i 8-metrowe dołki. Najgłębiej jest w pobliżu Zegrza, gdzie wydobywano piach i żwir. Tam dno miejscami opada do 13, a nawet 15 metrów.
Najwięcej 2-metrowych wąsaczy, głównie sztuki o masie od 40 do 60 kilogramów, łowi się w okolicy Jadwisina, Zegrza i za mostem aż po Wieliszew. Dominuje metoda spinningowa, plecionka i miękkie przynęty, przede wszystkim słusznych rozmiarów kopyta i rippery z główkami jigowymi o gramaturze od 10 do 28 gramów. Równie skuteczną metodą w tym rejonie jest trollingowanie z pękatymi woblerami, prowadzonymi w korycie na głębokości od 4 do 6 metrów.

Rzadko kapitulują
Kiedy już zegrzyński kolos pochwyci przynętę, nowoczesny sprzęt, jakim dzisiaj dysponują wędkarze, zda się na niewiele, jeżeli każdy jego element nie będzie równie wytrzymały. Co z tego bowiem, że plecionka, kij i kołowrotek są bardzo mocne, gdy nagle krętlik pęka, agrafka się rozgina, a druciany haczyk prostuje. Przez pierwszą godzinę walki to ryba dyktuje wędkarzowi warunki. Jeśli ruszy przed siebie, nie zatrzyma jej żadna siła, choćbyśmy dysponowali linką spadochronową i wędziskiem jak kij od szczotki. Śmiałkowie dokręcający hamulec do oporu, tracili wędki, które trzaskały jak zapałki, a czasem tylko gumowce zostawały w łodzi... I nie są to opowieści z palca wyssane, gdyż holowano w zalewie gigantycznej wielkości wąsacze, które nie kapitulowały po trzech, czterech godzinach i ostatecznie wygrywały walkę z ledwie już trzymającymi kij w rękach wędkarzami.Znany jest również przypadek doprowadzenia do łodzi kolosa przekraczającego 2,5 m długości. Jego ciężar oceniano na ponad 100 kg! Ryba wzięła w okresie ochronnym. Dlatego wędkarze nie podjęli dalszej walki, tylko niezwłocznie uwolnili ją z woblera.

W opinii doświadczonych łowców zegrzyńskich sumów, wcale nie trzeba dysponować sprzętem na marliny, aby wyłowić takiego kolosa. Na trolling wystarczy żyłka 0,40 mm, a na spinning plecionka o wytrzymałości od 15 do 20 kg. To nie linka i wędka przegrywają walkę z sumem, tylko wędkarz,

Więcej informacji o  ZAKWATEROWANIU dodam juro. 

Założenie Bloga

Założyłem tego Bloga , ponieważ interesuje się  wędkarstwem i chciałbym opisać wam jakie metody można  stosować i jakę są najlepsze łowiska w Polsce.
Mam nadzieję że dużo ludzi interesuje się wędkarstwem bo co może być przyjemniejszego niż słoneczko, wędka i piękne  łowisko pełne ryb.
 A więc zostałem wędkarzem bo : W mojej rodzinie panują wędkarskie tradycje.Wędkowali dziadkowie,  wędkują wszyscy mężczyźni. Moje pierwsze kroki stawiałem mając 4-5 latek na na Pilicy lub w małym stawie niedaleko  Czarnego Lasu, zajmowałem się wtedy łowieniem żywców na podrywki (było to dozwolone), o raz innej drobnicy na malutkie kijki i ogólnie starając się zrozumieć co robią starsi wędkarze. Bardziej przeszkadzałem niż pomagałem,ale kochałem te 2-3 dniowe wypady na na Pilicę w poszukiwaniu Karpi i Linów .Dawno tam nie byłem na rybkach, podobno troszkę  się pozmieniało. Kilka lat temu pokochałem  i uczęszczam na Zalew Zegrzyński  i tam staram się jeździć jak najczęściej. I tak zostałem wędkarzem
Piszcie jak Wy zostaliście wędkarzami albo o jakich łowiskach chcecie abym pisał
Pozdrawiam:  exx3