poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Dla nieznajomego

Wrocławskie starorzecza

My, ogarnięci wędkarską pasją mieszkańcy dużych miast, dostajemy istnego szału, widząc piękno pierwszych letnich dni! Jest to fakt równie bolesny, jak prawdziwy. Mieszkając w dużym mieście, nie zawsze mamy sposobność udać się nad wodę inną niż nasza ukochana rzeka. A zewsząd słyszymy o znajomych udających się nad jezioro, zalew, zbiornik zaporowy. I to nas boli!

Tymczasem praktycznie w każdym miejscu, przez które płynie jakakolwiek rzeka, istnieją większe lub mniejsze zbiorniki, które powstały w procesie przyborów wód. Mogą to być niewielkie stawy, średniej wielkości rozlewiska w parkach i lasach lub – tak jak w moim przypadku – całkiem spore jeziorka.
Dlaczego warto zainteresować się takimi miejscami? Są to zbiorniki uniwersalne. Jeżeli tylko poziom wody w pobliskiej rzece nie jest wyjątkowo wysoki, to możemy być pewni, że jedyną niewiadomą będzie to, czy ryby będą brały. Atutem takich miejscówek, oprócz stałego poziomu wody, jest fakt dużej ich rybności. Spowodowane jest to migracją ryb w chwili przyborów rzek oraz przenoszeniem zapłodnionej ikry ryb przez ptactwo wodne. Zbiorniki te nie są zazwyczaj poddawane zbyt dużej presji wędkarskiej, a w niektórych przypadkach miejscowe koła PZW czynią z tych wód swoje łowiska specjalne. To mówi samo za siebie! Skoro gospodarzom zależy na tej wodzie, to coś musi w tym być. Należy zatem zawsze się dowiedzieć, czy nie powinniśmy mieć dodatkowych pozwoleń.

W takich wodach możemy się spodziewać praktycznie każdego gatunku ryb, które występują w rzece. Co do wielkości osobników, to raczej nie obowiązuje zasada: wielki zbiornik – wielka ryba. Mój serdeczny przyjaciel, łowiąc w niewielkim stawie powstałym przez wylanie Odry, wygrał ze szczupakiem o masie niemal dziesięciu kilogramów! Staw był wielkości średniego pokoju.
Zazwyczaj zbiorniki takie są bardzo bogate w płocie, karasie i szczupaki. Można w wielkim skrócie napisać, że w te ryby, które na przełomie lutego i marca, w trakcie przyborów rzek, wędrują na tarło. Jednak występują w nich często sumy, sandacze, leszcze...

Moje wrocławskie łowisko leży na północnym wschodzie miasta, w dzielnicy Biskupin. Dojazd jest bardzo łatwy. Wystarczy kierować się z każdej części miasta w kierunku ZOO, a po jego minięciu należy wjechać w ulicę Chełmońskiego i kierować się do kompleksu budynków Uniwersytetu Nauk Przyrodniczych (dawniej Akademia Rolnicza) i dojechać do samych wałów przeciwpowodziowych rzeki Odry. Po przekroczeniu wałów naszym oczom ukazuje się duży, kilkuhektarowy zbiornik, otoczony dość wysokimi drzewami, leżący w pobliżu rzeki, którą także doskonale widać. Można nazwać to miejsce enklawą ciszy i spokoju w pobliżu centrum dużego miasta. Nad sam zbiornik można dojechać także samochodem, lecz nie zawsze jest to dobrze odbierane przez innych wędkujących, uprawiających sporty, także przez Straż Miejską. Zbiornik ma kształt rynny lekko zbliżającej się swoją środkową częścią do koryta rzeki. Ma dość łagodne brzegi, lecz na większości stanowisk znajdziemy ciężką ziemię i glinę, przez lata nanoszoną przez nurt rzeki i zostawianą w trakcie przyborów na brzegach łowiska.

Dzięki tej uwadze otrzymujemy kolejną cenną podpowiedź. Wędkując w tego typu zbiornikach, musimy korzystać z podpowiedzi natury. Naszą przynętą numer jeden powinny być czerwone robaki (najlepiej te kopane, o lekko szarym odcieniu), a w naszej zanęcie nie powinno zabraknąć ziemi z kretowiska lub ziemi wędkarskiej, specjalnie już do tego celu spreparowanej. Zapach tych robaków i zapach ziemi jest rybom doskonale znany i niewątpliwie kojarzy im się z pożywieniem. Doskonałym sposobem nęcenia jest podawanie siekanych czerwonych robaków w zanęcie lub bezpośrednio w łowisko za pomocą procy lub zamykanych koszyków zanętowych. Efekty będą wymierne.

Moją podstawową metodą na czerwcowe połowy w starorzeczach lub rozlewiskach jest lekka gruntówka w typie pickera lub lekkiego feedera. Będzie to bardzo skuteczna metoda. Warto też zastosować elektroniczne sygnalizatory brań, gdyż przyjemnie jest pooglądać naturę przez lornetkę, bez nadmiernego skupiania się na szczytówce czy spławiku. Naprawdę warto! Trzeba też pamiętać, że nasze zbiorniki po przyborach wiosennych mogą mieć zupełnie inną konfigurację dna niż ta, którą zapamiętaliśmy zeszłej jesieni. Nurt rzeki mógł zmienić ją zupełnie.
Koniecznie pamiętajmy o bezpieczeństwie. Tereny wokół naszych zbiorników mogą być podmokłe, więc zanim wjedziemy autem na przybrzeżne, łąkowe tereny, przejdźmy się i sprawdźmy, czy nadają się one do tego. Uważajmy też, aby w amoku wędkarskiej pasji nie stanąć nogą na dobrze ukrytej pod trawami norze zwierząt. Złamanie gwarantowane! Warto pamiętać o jeszcze jednej rzeczy. Ciężkie mady rzeczne (rodzaj podłoża w pobliżu rzek) potrafią być twarde jak skała w czasie suszy, jednak nawet niewielki deszcz potrafi zmienić je w takie błoto, że nawet ciężki sprzęt drogowy ma problem z ich pokonaniem. Lepiej więc zostawić auto kilkadziesiąt metrów dalej, aby móc w razie czego spokojnie wyjechać.

Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednej sprawie, która spowodowała, że włos mi się zjeżył na głowie. Już widziałem osobę, która postanowiła umyć auto na łonie przyrody! Postawiła swój wehikuł nad brzegiem i z uporem maniaka czerpała wodę pięciolitrową butelką po wodzie mineralnej, każdorazowo narażając zdrowie, a może i życie. Oszczędność w domu i zagrodzie? Kochani, musimy na to zwracać uwagę! Musimy upominać takich osobników! W końcu to nasze wody, to nasz skarb, nasza pasja...

środa, 5 sierpnia 2009

Panie Darku specjalnie na pana życzenie ....


Jezioro Wysokie

Na Mazurach prawie od początku czerwca lało i było zimno, zwłaszcza w nocy. Dopiero 19 czerwca pogoda się trochę poprawiła, więc wybrałem się na poszukiwania kolejnego jeziora z dominacją „mętnookich”. Gdy tylko dotarłem na wybrane miejsce i przy dużym, solidnym pomoście poprowadziłem wzdłuż małego biało-srebrnego woblerka, aż trzy sandaczyki wyprysły spod pomostu, usiłując go pochwycić. Ataki ponawiały kilkakrotnie, ale tylko jednego z nich udało mi się zapiąć na kotwiczkę przynęty. Naturalnie powrócił do jeziora. Wiedziałem już, że to jest to, czego szukam.

Jezioro Wysokie oddalone jest około 8 km na południowy wschód od Olsztynka i około 1 km na zachód od Swaderek. Kształt jeziora jest wydłużony, skręcający z zachodu na południowy wschód. Linia brzegowa akwenu jest stosunkowo mało urozmaicona. Do wschodniego krańca uchodzi maleńki ciek biorący początek z małego oczka wodnego, natomiast z zachodnich krańców wypływa strumyk, niosący wodę do Jeziora Niskiego. Na biegu tego strumyka leży łańcuch kilku jezior. Największym z nich jest Jezioro Pluszne Małe, które jest właściwie zachodnią odnogą Jeziora Plusznego (903 ha, typ sielawowy).

Obrzeża Jeziora Wysokiego są wysokie i często stromo opadające do lustra wody, jedynie w części zachodniej występują większe odcinki płaskie lub łagodnie wzniesione. Otoczenie jeziora stanowią przeważnie lasy. Tylko przy północnym brzegu, na krótkim odcinku, otoczenie stanowią łąki i pola uprawne z kępami młodszego lasu.
W odległości około 900 m na północny zachód od jeziora leży mała wieś Świerkocin. Przy północnym brzegu, w niewielkiej odległości od lustra wody, przebiega śródleśna droga gruntowa Swaderki – Świerkocin. Wokół jeziora rozciągają się piękne plenery, a okolica jest dość odludna.

Brzegi w kilku miejscach porośnięte są oczeretami, głównie trzciną i pałką. Są również odcinki brzegów wolne od roślinności wynurzonej. Roślinność zanurzona jest słabo rozwinięta w związku ze słabą przezroczystością wody i występuje tylko w płytszych partiach akwenu. Ławica przybrzeżna jest przeważnie wąska i stroma, pokryta piaskiem, miejscami jest mulista. Dno misy jeziora jest piaszczysto-muliste, o dość wyrównanej głębokości. Miejscami w partiach przybrzeżnych występują kępy roślinności pływającej – grążel żółty.

Ichtiofauna jeziora jest ciekawa i bogata, zwłaszcza w drapieżniki, bowiem prócz sandacza, który jest rybą dominującą w akwenie, występuje też szczupak, okoń i węgorz. Z ryb spokojnego żeru należy wymienić leszcza i lina, które w zbiorniku osiągają duże rozmiary, oraz płoć, wzdręgę, krąpia, ukleje i inne. Zgodnie z Regulaminem Wędkowania na wodach Gospodarstwa Rybackiego Szwaderki, na jeziorze wolno łowić tylko z brzegu i lodu. W związku z tym wokół jeziora pobudowano liczne kładki i pomosty wędkarskie. Niektóre są prowizoryczne, usytuowane między pięknymi, wysokimi drzewami rosnącymi nad samym brzegiem. Są jednak pomosty solidne, nowe. Jednym z nich jest wymieniony przeze mnie pomost zlokalizowany na południowo-
-wschodnim brzegu jeziora w „miejscu poboru wody”. Z pomostów tych okoliczni wędkarze łowią głównie leszcze, liny i płocie na wędki spławikowe. Ryby drapieżne łowią rzadziej na żywe i martwe rybki. Presja wędkarska na ten akwen jest jednak niewielka z uwagi na dość trudny dojazd i leśne położenie. Mnie jednak przez zaledwie kilkugodzinne spinningowanie udało się złowić sporego sandacza i wymiarowego okonia. Łowiłem na moje ulubione rybopodobne gumy – imitacje uklei. Najlepsze wyniki i warunki połowu byłyby z łodzi. Jak ostatnio dowiedziałem się od prezesa Gospodarstwa, pana Mirosława Tymoszczuka, etyczni wędkarze mogą za wyższą opłatą otrzymać zezwolenie na wędkowanie z łodzi. Łodzie muszą przytransportować nad jezioro sami.


WARTO WIEDZIEĆ

Powierzchnia jeziora – 25,2 ha, głębokość maksymalna – 7,3 m, głębokość średnia – 4,0 m, długość maksymalna – 1250 m, szerokość maksymalna
– 300 m, długość linii brzegowej
– 2800 m, wysokość nad poziomem morza – 141,2 m. Dorzecze Marózka – Łyna. Gmina Olsztynek. Użytkownik: Gospodarstwo Rybackie Szwaderki Sp. z o.o., 11-015 Olsztynek, tel. (089) 519-90-11. Jezioro zaliczone do łowisk specjalnych Gospodarstwa, obowiązują wyższe opłaty za wędkowanie.
Zezwolenie można nabyć w sklepie i kiosku siedziby Gospodarstwa lub w okolicznych ośrodkach wczasowych. Ceny za jezioro specjalne: 1 dzień – 20 zł,
3 dni – 50 zł, 7 dni – 70 zł.