sobota, 5 czerwca 2010


Wkra jest zaliczana do rzek średniej wielkości, ma długość 249 km i całkowitą powierzchnię zlewni 5322 km2. Wypływa z obszarów bagiennych w pobliżu Nidzicy i, płynąc w kierunku południowo-wschodnim, uchodzi do Narwi. Największe przepływy występują w marcu i kwietniu. Tych kilka podstawowych informacji encyklopedycznych z pewnością przyda się tym, którzy o Wkrze słyszeli dotąd niewiele.
Z wędkarskiego punktu widzenia rzekę można podzielić na trzy zasadnicze odcinki: górny i środkowy, które są łowiskami całorocznymi, oraz dolny, atrakcyjny przede wszystkim w czasie wiosennych wędrówek tarłowych i „zasilany” rybami z Narwi. Właśnie ten ostatni jest najpopularniejszy (także ze względu na bliskość Warszawy), co nie znaczy, że najlepszy pod względem wędkarskim. Jego wadą jest silna presja, która sięga mniej więcej do Bolęcina. Powyżej rzeka jest już znacznie mniej uczęszczana i można ją uznać za ciekawe łowisko całoroczne. Odcinek, który Państwu zaprezentuję, rozciąga się pomiędzy 90 a 150 kilometrem rzeki (licząc od ujścia). Chciałbym się przy tym skoncentrować na kilku zróżnicowanych odcinkach ze względnie łatwym dostępem, położonych w zasięgu 2 godzin jazdy samochodem z Warszawy. Gwarantuję, że pływają tam ryby godne każdej wędki i nie jest ich wcale tak mało...
Naszą wyprawę zaczniemy w okolicach miejscowości Poniatowo niedaleko Żuromina (przy drodze na Rypin). Ciekawe miejscówki znajdują się na tym odcinku zarówno powyżej mostu (w stronę Brudnic, gdzie rzeka znacznie spowalnia – to dobre łowisko, choć trochę „nierzeczne”), jak i poniżej – i to na znacznie dłuższym fragmencie. Co ciekawe, aż do Strzeszewa nie ma tam wygodnych dojazdów do Wkry i jest ona stosunkowo mało penetrowana. Ma typowy charakter średniej rzeki nizinnej, jest uregulowana, ale zachowuje znaczny stopień rozwinięcia linii brzegowej. Szczególnie godne polecenia są łuki meandrów na brzegach wklęsłych, gdzie tworzą się głębokie rynny (przy wyższych stanach wody ponad 2 metry). Nietrudno znaleźć tam dogodne stanowiska nie tylko do przystawki, ale nawet do przepływanki – i to w miesiącach letnich. Nie wiem, z jakich przyczyn, ale Wkra zarasta w sposób możliwie „ludzki” i można namierzyć w niej w miarę czyste rynny. W ichtiofaunie dominuje płoć, liczny jest jelec, zdarzają się klenie i jazie, choć niezbyt imponujących rozmiarów. Godne uwagi są drapieżniki, zwłaszcza szczupaki, które osiągają nawet 70–75 centymetrów, oraz okonie. Wkra jest zasobna w bezkręgowce i drobnicę, więc występują w niej nawet 40-centymetrowe „pasiaki” (choć oczywiście nie na każdym zakręcie).
Odcinek od Strzeszewa do Bieżunia radzę sobie odpuścić, choć także trafimy na nim na kilka miejsc wartych grzechu. Wędkarze lubiący terenowe wyzwania powinni jednak ruszyć dalej w dół rzeki, w kierunku Radzanowa. Rzeka jest tam znaczniemniej dostępna, otaczają ją tereny podmokłe, ale możliwe do sforsowania poza okresem silnych wylewów. Odcinek ten to może nie królestwo, ale księstwo większych kleni – jest ich tam naprawdę sporo i dają się łowić zarówno na przynęty naturalne, jak i sztuczne (metodą spinningową i muchową). Oprócz tego rybostan jest podobny do tego, który występuje 10–15 kilometrów wyżej. W okolicach osady Drzazga natrafimy na kilka niewielkich starorzeczy, które wyglądają dość obiecująco, choć przyznam, że nigdy w nich nie wędkowałem. Odcinek poniżej Drzazgi znów radzę odpuścić – sceneria nie ta, a ryb nie za wiele. Najlepiej od razu dojechać do Strzegowa i bezpiecznie zaparkować samochód przy zajeździe „Sunset”. To doskonały punkt wypadowy do penetracji Wkry zarówno w górę, jak i w dół. Polecam ten drugi wariant, gdyż do mostu w Unierzyżu rzeka ma tam charakter zbliżony do natury, z wręcz podręcznikowymi miejscówkami dla miłośników różnych metod wędkowania. Szczególnie atrakcyjna jest wiosną, przy wysokim stanie wody. Radzę ją wówczas penetrować z prawego brzegu (bliższego szosie Warszawa – Gdańsk i parkingowi przy „Sunsecie”), co zawsze jest zresztą wariantem wygodniejszym. Jedyny minus to dość silna presja wędkarska, choć daleko jej do tego, co dzieje się nad Wkrą choćby na łąkach koło Pomiechówka. A ryby? Cóż, rewelacji nie obiecuję – kleń i jaź średnio liczne i rzadko okazowe, płocie jak płocie, okonie jak okonie...
Natomiast znowu zaskakują szczupaki – w dobie recesji tego gatunku występują dość licznie i nie są wyłącznie podrostkami. Zresztą generalnie – skoro mowa o drapieżnikach – polecałbym strzegowski odcinek Wkry miłośnikom spinningu. Wędkowanie tą metodą jest tam wyjątkowo urokliwe, gdyż liczba miejscówek wymagających zastosowania różnych wariantów technicznych jest naprawdę spora. Poza tym łowiąc na tym fragmencie doskonale dostrzegamy, jaką krzywdę potrafi wyrządzić rzekom regulacja – mamy wszak w pamięci uregulowane górne odcinki i nagle trafiamy w zupełnie inny świat. No, może mikroświat, bo bliskość szosy nie pozwala zapomnieć o cywilizacji.