czwartek, 23 grudnia 2010

Powrót legendy

Kilkanaście lat temu, na początku lat dziewięćdziesiątych, po kilka razy w roku odwiedzałem Jezioro Żarnowieckie. To wielkie, położone blisko morza rynnowo wytopiskowe jezioro przez całe lata było dla mnie synonimem szczupakowego eldorado. Tam właśnie Paweł Piwowarski z Dębek uczył mnie łowić szczupaki na sztuczną muchę. Na początku lat dziewięćdziesiątych złowienie kilku trzy-, czterokilowych sztuk nie przedstawiało specjalnego problemu.
Później o Żarnowcu jakby trochę zapomniałem, bo przez lata szukałem szczupaków w najróżniejszych akwenach Szwecji, Finlandii i Litwy. Z każdym rokiem moja miłość do jeziora nieco przygasała.
O jeziorze nigdy nie zapomniałem. Podczas wizyt nad swą ulubioną pstrągową rzeką – Redą, swoim przyjaciołom zadawałem zawsze to samo pytanie: "Co słychać na Żarnowieckim?". W odpowiedzi słuchałem opowieści o tym, jak to Żarnowiec "poddawał się" sieciom spółki rybackiej. Nadmierne odłowy, trałowanie jeziora "na dwie zmiany" spowodowało, że drapieżniki uciekały ze swych odwiecznych rewirów i przepadały gdzieś w przejrzystych toniach jeziora. Owszem, duże i bardzo duże ryby (120–130 cm szczupaki nigdy nie były tu rzadkością) nawet w trakcie największej rybackiej ekspansji wędkarzom zawsze się przydarzały. Jednak prawdziwe szczupakowe łowy, czyli zacięcie kilku 2–4-kilogramowych szczupaków dziennie (co na początku lat dziewięćdziesiątych na Żarnowcu było normą), odeszły w zapomnienie.
Na szczęście dla wody w 2008 roku jej zarządca z ramienia państwa – RZGW w Gdańsku, w końcu wypowiedział umowę łupieżcom ze znanej w Pomorskiem spółki rybackiej. Skutek był taki, że po zaledwie roku bez sieci żarnowieckie szczupaki i okonie odrodziły się, odzyskując swe dawne rewiry.
Kiedy w tym roku na trociach nad Redą spotkałem Krzyśka Chmielewskiego  z Wejherowa i zadałem mu tradycyjne pytanie, otrzymałem taką oto odpowiedź: "Przyjedź. Pomieszkamy na »Wichrowym wzgórzu«. Połowimy!".
No i przyjechałem do Wejherowa. Zaraz zjawiliśmy się w Lubikowie, gdzie znajduje się "posiadłość" Larego – "Wichrowe wzgórze". Wykupiliśmy jednodniowe licencje (cena 10 zł). Przedtem jeszcze był przegląd sprzętu. Na wodzie znaleźliśmy się koło południa.
Niestety, na jeziorze panował prawdziwy sztorm. Wiał bardzo silny wiatr z północnego zachodu (w porywach szkwały dochodziły do 30 m na sekundę). A jakby atrakcji było mało, co jakiś czas moczył nas zimny, przyniesiony znad Skandynawii deszczyk. Należało się przebić przez fale pod zachodni brzeg, w okolice ujścia Bychowskiej Strugi, na łowiska znane mi znakomicie sprzed około 18 lat. Znajduje się tam porośnięty moczarką i kępami rdestnicy blat głębokości około 4 m. Właśnie ów blat przed laty był i znów jest prawdziwym matecznikiem szczupaków.
Tylko powiedzcie, jak zmusić szczupaki do brania na normalne szczupakowe przynęty, gdy temperatura powietrza w ciągu jednego dnia, a w zasadzie w ciągu kilkunastu godzin, spada z 30 do zaledwie 10 stopni Celsjusza? Na nic zdały się moje fantastycznie pracujące i w normalnych warunkach łowne, bezsterowe jerki "Salmo", "Dorado", "Siudaki". Dużych szczupakowych gum i woblerów także nic nie chciało dotknąć. Dopiero gdy na wędkę założyłem jedynego zawieruszonego w szczupakowym pudełku, 4-centymetrowego czarnego "Horneta", coś zaczęło się dziać.
Najpierw zameldował się 25-centymetrowy okonek, chwilę później wymiarowy 50-centymetrowy szczupaczyna.
Lary łowił na nieduże, jasne kopyta. U niego też pojawiły się nieduże, ale wymiarowe szczupaki. Niestety, siła wiatru była tak wielka, że Ryśkowej łajby w miejscu nie były w stanie utrzymać nawet dwie dość pokaźnych rozmiarów kotwice. W takich warunkach złowienie przeze mnie dwóch szczupaczków i kilku okoni oraz sześciu szczupaków i kilku okoni przez Larego uważam za spory sukces, który zawdzięczam świetnej znajomości jeziora mojego przewodnika.
Jakie więc wnioski możemy wyciągnąć z tego krótkiego wypadu? Pierwszy i najważniejszy – uroczyście oznajmiam, że szczupaki i okonie w Jeziorze Żarnowieckim znowu są i dają się łowić! Z tego, co wiem, od sierpnia 2010 roku gospodarzem jeziora będzie gmina Gniewino, która wygrała na nie przetarg. Mam nadzieję, że znający się na turystyce pan wójt udostępni na rozsądnych zasadach jezioro wędkarzom. Ograniczy chęci pożerania rybiego mięsa, wprowadzając rozsądne wymiary i limity ilościowe (np. 1–2 szczupaki o wymiarze od 55 do 80 cm i 10 okoni od 20 do 35 cm dziennie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz